wtorek, 26 czerwca 2012

Masz bana na Pana Kaszę.

-BOŻE, TEN ŚWIAT JEST ZAJEBISTY! Wszystko się obraca! Jest tak spokojnie! Wszyscy są tu szczęśliwi!
-Czechia..
-Co?! 8D
-Ściągnij słuchawki.
-...kurwa. :I


Moje mądrości życiowe są takie pro. Czuję się tak lekko. 8D
-Czechia, to nie są mądrości życiowe. Ty jesteś po prostu popieprzona...
Mózgu, prooooszę. Daj się nacieszyć!

Cieszę się, że mogłam dziś pisać z zajebistą osobą. A reszta moich zajebistych znajomych (wy nie macie takich) zaprosiła mnie do siebie. Tak, jadę do Krakowa w sobotę! Jestem uparta jak ptak Hesjusza. *If Laurent know what Czechia mean*

Czuję się najedzona. A kiedy jestem najedzona tracę kontakt z rzeczywistością i odpływam pod cieplutki, wspaniały post-apokaliptyczny świat mięciutkiej kołderki z laptopem, który grzeje moje zajebiste uda.

Jem ciastko, które ma w sobie kawałki czekolady i orzechów. Nagle ciastko wyskakuje mi z ręki i przykłada mi pistolet do mojej skroni.
-Ale ciastko.. Dlaczego mi to robisz?
-Masz zbyt bujną wyobraźnie, dziecko. Wmawiasz sobie rzeczy, których tak naprawdę nie ma. W jakim ty w ogóle żyjesz świecie? Masz pojęcie co się w okół Ciebie dzieje?!
-Co ja takiego powiedziałam?
-WE MNIE NIE BYŁO ORZECHÓW, DZIWKO.
I wystrzelił. Spojrzałam na ciastko z politowaniem, po czym je po prostu wpieprzyłam. Coś się we mnie odezwało. Coś pytało czemu to zrobiłam. To chyba sumienie. Przepraszam, byłam głodna.

Czy to jest normalne, że ja na podstawie rozróżniania dźwięków łotewskich tupnięć, jestem w stanie stwierdzić czy Łotwa kieruje się do mojego pokoju, czy idzie do łazienki? Hm, może to rutyna.
NIE, NIE MA ŻADNEJ RUTYNY, SKORO SPOTYKASZ SWOJEGO PRZYSZŁEGO MĘŻA, KTÓRY MÓWI, ŻE ZOSTANIESZ JEGO ŻONĄ. Heheszki.

-Czechy, dlaczego ty go kochasz?
-Bo on ma kanapkę z szynką.
-Ale kanapki się kiedyś skończą, wiesz?
-Wtedy zjem jego.
Tak. Definiuję miłość na swój własny sposób. Na dzień dzisiejszy mam kandydata na męża, mam słowackie batoniki i my life is complete.

Taki tam, bałkański akcencik. 
Hey, I just meet you.
And this is crazy.
But  I'm in love.
So, Hessen maybe?~

Co wypija Prusy?
....
....
....
FUSY! >8D

sobota, 23 czerwca 2012

Boże, jaki żal. Jedzenie płacze.

Tęgi, podstarzały pan w typowej kraciastej koszuli szturcha Czesię w ramię.
-Przepraszam panienko, ale czy..
-Nie, proszę pana. Ja nie żyję.
Odpowiedziała wsiadając do autobusu o zgrabnym numerku 34. I odjechała.


Dzisiaj jest jeden z tych paskudnych dni pod tytułem 'Nikogo nie ma na cb', więc siedzę i bawię się w obserwowanie świata. 
Tym oto sposobem dnia dzisiejszego, po spotkaniu z Zoe, Fraggetem i le ekipą postanowiłam. Będę studiować Slawistykę. I wtedy wszyscy będą mogli oddawać mi pokłony. 

Rządź, Brytanio. Brytanio rządź wśród fal.

Owego dnia mi odpierdoliło.

Czesia wyciąga telefon. Stara się dzwonić do kogokolwiek. Ten nie odbiera, ta nie odbiera, ta jest w kinie. 
A pieprzcie się. .^.  -  Myśli, chwytając z półki jogurt naturalny, albowiem jest on częścią jej króciutkiego życia. Jogurt był dla niej kimś w formie ojca, teoretycznie był w centrum niczego. A co tam, ma jeszcze jeden kontakt. Może zacząć trollować. Więc dzwoni i trolluje.
-Tańcz na zawsze, chodź i bądź mój - Nuci sobie do telefonu, oczekując reakcji osoby po drugiej stronie. Spodziewa się typowego, polskiego 'Cotykurwamówiszdomnie'. 
-Tańczmy razem aż do końca świata - Otrzymuje odpowiedź. Ona tylko stała w głuchej ciszy z uśmiechem   w stylu szczęśliwego ginekologa w cieście francuskim. To wystarczyło. Rozłączyła się i poszła wpierdalać jogurt biały jak dupa plastikową łyżką.

Mężczyźni.  Chłopcy. Cokolwiek.
Czemu nie możecie być jak Dražen?
-Bo on jest narysowany, Czesiu.






Jaram się.


piątek, 22 czerwca 2012

Ja, oryginalna.

Standardowo powiem. Ahoj.
No więc jestem Czechia. To znaczy.. Oficjalnie to ja jestem Mikara, tylko że nikt o tym nie wie. To takie smutne.
Mniejsza o to. Jestem dziwnym, czarnowłosym dzieckiem, które jest skrajnym Czechofilem. Ponad to mam małe śmieszne rączki, ale czy ja faktycznie powinnam o tym pisać? .o.
Nie wiem co mam robić ze swoim życiem.
Gej.
Gejludzie.
Są geje i są ludzie.
Ludzie geje.
Ich historia jest długa.
Ale nie opowiem wam jej.
Ameno.

Jak to mówią, wzrost się nie liczy. Mały, ale wariat. *If you know what I mean*


A tak na marginesie, to kiedyś zjem masło i zostanę dyktarorem w Państwie Staroniwskim, które stanie na granicy Polsko-Chińskiej.

.
.
Jestem piękna.



Na zakończenie wklejam wspaniałego Serba z mniej wspaniałymi 'przyjaciółmi'. <3