czwartek, 29 listopada 2012

Jak można nie wiedzieć co to jest sztangiel?!

A ty? Co czujesz, kiedy uderzasz podeszwami o parkiet?  Wchodzisz, światło jeszcze nie razi Cię w oczy. Nie słyszysz przeraźliwego krzyku tłumu. Zawsze wchodzisz takim spokojnym krokiem, oddychając miarowo. Po pomieszczeniu nagle roznosi się zapach lawendy. To twoja sprawka, prawda? Stukasz tymi czarnymi, mocno ściśniętymi na nogach glanami. Jesteś sama w tym pomieszczeniu, reszta jeszcze się nie zebrała. Bierzesz głęboki wdech i chwytasz mikrofon. Z twych ust zaczynają wypływać słowa. Mam wrażenie, że ty nie śpiewasz. Ty recytujesz. 
- AJ FIL SOŁ, MACZ BETER.
-... dobra, Lilka. Opowiedz o tym co czujesz.
- Czuję, że mój żołądek tańczy salsę, mózgu. Mamy może fasolę po bretońsku? Głodna jestem.
- .........

No, tak. Chwilowa przerwa od prób, muszę się jakoś artystycznie wyżyć.
- 20 projektów na malarstwo, Lilka.
- Idź mi stąd.

Olać to. W końcu obejrzałam jakiś DOBRY polski film. "Mój rower", dobre to było. W końcu obejrzałam coś, co nie było robione pod komerchę ( taka "Bitwa pod Wiedniem", chociażby).
- Jakieś plany na dziś, moja droga?
- Tak, upiję się, pobiję z kimś i wrócę do domu nad ranem.
- ... ?!
- Żartuję, właśnie idę do sklepu po bułki.
I jak tu się nie śmiać, czytając stare sms'y?

Jadę dziś do Hesse, pójdziemy na dżogurt, a następnie będziemy się świetnie bawić przy doczepianiu żyłki do ogona.
Będzie fajne fotostudio, będzie bansowanie na scence i śmianie się z Feliego, że jest ciotą, chlanie mojito na potęgę, dokupienie zaległych mang za pieniądze, które znalazłam w krzokach...
Czegoś brakuje.
Lilka, jak to możliwe, że nie utrudniasz sobie życia na tym konwencie? Lilka, Lilka, co z tobą? Lilka.
A, nie. Chwila.
WŚRÓD SETEK OSÓB MUSZĘ ZNALEŹĆ JEDNĄ I URATOWAĆ JEJ ŻYCIE. BOŻE. JAK MI SIĘ TO UDA TO WYGRAM JUŻ W ŻYCIU WSZYSTKO.
Tak. Marzę o tym, żeby wyjść przed ten cholerny conplace, kiedy już się ściemni i będzie widać na niebie gwiazdy, które będą wychodzić z kosmosu, spadać i spadną prosto do konwentowych kibli, powodując zamieszanie. Pragnę o tym, żeby wtedy usiąść z tobą gdzieś na mokrej trawie i ubrudzić sobie tyłek, oraz zmarznąć, przeziębić się i umierać w następnym tygodniu. 
Chcę się z tobą przejść po Krakowie, udając że znam teren, abyśmy się potem zgubili i pytali starych niedołężnych panów o drogę na conplace.
Chcę dzielić z tobą śpiwór, bo jestem idiotką i nie biorę własnego, tym samym gniotąc się z tobą na ziemi i wiercić się niczem wiertarka *ZIUUUUM*, miażdżąc  sobie miednice na tych cholernych kafelkach. 
To jest spełnienie marzeń. Wygram wszystko. 


No, jest  tak.
Nie wydrukowałam zgody na BxC, bo drukarka na mnie warczała.
A może ona się po prostu chciała uruchomić?
Oh, well. Whatever. Przepiszę to na kolanie i będzie lajtowo.

- BOŻE, SIOSTRZYCZKO.
- Hm? Coś nie tak?
- Wyglądasz jakbyś brała jakieś prochy! 
- Bracieee, czyli wyglądam jak zwykle. 
- *leci po herbatę*
Życie.

Zwariować z gorzkim uczuciem.
W jaki sposób?
Ano, zwariować biegając po rondzie dla pieszych w kółko, bo nie wiesz w którą stronę jest wyjście.
Rondo dla pieszych, płaczę.

Nieee, dzisiaj nie ma arta, jak zwykle.
Dzisiaj jest progress uszek. A to zdjęcie ma wzbudzić w was instynkt macierzyński.
Gadać ze swoim korepetytorem do piątej rano
JESTEM ZJEEEEBEM
MAŁYM ŻOŁNIERZEEEEM
Ale się wykurwiście cieszę. <3

"I nawet kiedy będę sam,
Nie zmienię się,
To nie mój świat"

sobota, 24 listopada 2012

Nie, nie jesteś z Las Vegas.

Jakoś się to potoczyło.
Jakoś tak się stało.
Dunno.

- Lilianko, odrobiłaś zadanie?
- Proszę wyjść z kosmosu. Proszę szybko stąd wyjść. 

Dostałam wczoraj swój wykaz ocen i stwierdziłam, że jestem jebanym geniuszem. Będzie piątka z chemii. Love.

Swoją drogą, kiedy człowiek się budzi, będąc na haju tabletkowym to pierwsze pięć minut po otworzeniu oczu jest istnym rajem na Ziemi.
Pięć minut. Potem dociera do człowieka rzeczywistość.
Dobra, nie. Dziś było inaczej.

Staraj się odespać cały tydzień. Niech o dziewiątej rano do twojego pokoju wleci całe wujostwo, kuzynostwo i... dziadostwo (?), krzycząc "JAK ONA UROSŁA, JAK ŚLICZNIE SIĘ ŚLINI PRZEZ SEN, O JEZU, WSTAWAJ, SZKODA DNIA, KROWY DOIĆ".
Tak.

- Jesteś dziwką.
- A i tak zarabiam dwa razy tyle co twoi rodzice, bijaaaacz!

-... CZEMU NAPLUŁAŚ KOLEŻANCE DO OKA?!
- Bo było wyłupiaste. 

Jest dobrze, poza faktem, że moje zdrowie nie pozwala mi się cieszyć osiągnięciami, które kosztowały mnie rozpierdoleniem się w drobny mak, patrząc w ekran telefonu, podczas wsiadania do autobusu.
Again! Spotkanie bliższego stopnia ze szpitalem tuż po BxC. Ohsz fuck. Please, don't.

Właśnie, BxC. Kozplej jest. Materiał miał być błękitny, ale chuj. Znalazłam tylko szafirowy. Ale przynajmniej ładnie wygląda i jest piknie skrojony. Cóż, pasowałoby jeszcze znaleźć halkę, lecz nie nalegam.
I zajebiste falbanki ma ta kieca. Kocham się za nie.
Tylko.. Wig. Cóż, może nie będzie się aż tak gryzł ze strojem, ale jak mu zrobię grzywkę, to styknie. Będzie osom.

Właściwie to na BxC mam średnią ochotę. Nie przez sam w sobie konwent, nie przez samopoczucie, które jest zajebiste, tylko przez zdrowie właśnie.
Ale chuj.
Bo...
BĘDZIE SHIRO.
SHIROSHIROSHIROSHIRO.
Shi-Shi-Shiro nic tak nie boli jak konwentowe prysznice.
Aghhhhh, aż się nie mogę doczekać.
Mam tylko nadzieję, że POKONASZ SWÓJ OGAR, MÓJ DROGI i jakoś się zgadamy. JEŚLI TAK TO BĘDZIE KONWENT ZAJEBISTY.
Dobra, Lilka ogarnij się. 

Siedzę. Siedzę na tyłku i robię paczkę dla Sebastiana, albowiem 6 grudnia już niedługo.
Jednocześnie wyczekuję swojej paczki.
Boże, jak cudownie.

- Czeeeeść! Jak było? C:
- ZJEBANIE. GRZEBALI MI W KOLANIE.
- O, widzę że masz wenę i rymujesz! Tak trzymać!
Drogi bliźniaku, jesteś idiotą.

I jadę na obóz wokalny, już zdecydowałam. He- he - he. Będzie osom. ZAPEWNE DLATEGO, ŻE NIE JADĘ SAMA. <tuwstawserduszkoiwogóle klarnettańczynapianinie>

- Ej, to mogę jechać na ten konwent?
- Tak, myślę, że tak.
-... Ale nie odwozi mnie na niego ojciec, nie?
- Który?
-... A ILU JA MAM OJCÓW?!

Gdzie ja żyję.
I tak btw. ZNÓW MAM DŁUGIE WŁOSY >D
Pejsy jak u Yuno.



No, brałabym to wszystko.
Brałabym nawet witaminę C, gdyby była zakazana.
Hahahaha. 
Nakurwiamy na same szczyty.
Dreszcze, dreszcze.
Trochę martwo, ale dobrze. <3



"The worst is over now and we can breathe again
I wanna hold you high, you steal my pain, away
There’s so much left to learn, and no one left to fight
I wanna hold you high and steal your pain"



niedziela, 18 listopada 2012

Zajebioza, kosmos.

Leki, spanie i smarkanie! 
Czyli szybka kuracja, bo jutro znów będzie popierdalanie na przystanek, co w sumie napawa mnie pewnego rodzaju radością.
Albo i nie, bo znów będzie zimno.

- Powiedz mi. Powiedz, jak zaczarować rzeczywistość?
- Pij mojito, mózgu. Pij.

Nie wiem co zrobić, jak się wyrobić na konwent. Dam radę niby, ale ja zawsze trzęsę portkami przed konwentem, więc życie jest dalej.
Nie mogę przestać się cieszyć. Uśmiech nie schodzi mi z ryjca ;_;

Pedagogika. 
- Twoje metody nie są pedagogiczne, Lilka!
Nie, ni ma cholery. Niepedagogiczne to są metody, które stosujemy od lat. 
W światku wychowywania młodych osóbek czas zaprowadzić rewolucję,  choćbym miała jechać do ministerstwa i wepchnąć im plasterki zepsutego bekonu do ryjców.

W ośrodku jest okej. Ostatnio przesiaduję tam coraz dłużej. Kocham te dzieciaki! Przede wszystkim są takie.. Inteligentne, spokojne, ogarnięte i chłoną widzę niczem gąbka chłonie wodę z mydłem o zapachu niewiemjakimalefajniepachnie. 

- Ej, może napisz książkę!
- Ale proszę pani, ja mam prawie 14 lat. 
- Wiek tu nie ma nic do rzeczy, jesteś na tyle inteligentna!
- Nie, nie o to chodzi.
- A o co? Nie chciałabyś?
- Chciałabym, ale myślę, że chemia sama się nie zrobi.

Zaczęłam to rozważać. Może w wolnym czasie coś tam będę bazgrać? Hm. 
Kariera.
Znajomi.
Kariera i znajomi.
Lilka, ale Ci się zajebista rzecz przydarzyła! 
Mieć zajebistych ludzi wokół siebie.
Mieć zajebistego bliźniaka, mieć Sebucha, mieć ich wszystkich tuuuuu.
Mieć zajebistych znajomych, z którymi się spotkam na BxC. ANDRZEJKI, HESZSZE, ANDRZEJKI.
Wygrałam życieeeeeeee.

Sprawy naprostowałam, wszystko zrobiłam, żyłam, żyję i będę żyć.
Ale..
TEN CHOLERNY KOZPLEJ. NEIGENIGENWI. Zdążę.

Nie pamiętam kiedy ostatnio było tak dobrze.
A jednocześnie nie pamiętam kiedy byłam aż tak śpiąca. 
No, Lilka, dziś znów czeka Cię noc pełna wrażeń!
W sumie to nie mogę się doczekać, ostatnie noce były zajebiste.
Teraz tylko czekam na księżyc i jedziemy!~
Z drugiej strony jutro historia sztuki.
fuck.
"Może mądrości Bóg pożałował mi ciut,
To nieważne gdy śpisz obok mnie~"

poniedziałek, 12 listopada 2012

Rzekłam.

Jesteś dziwna.
- Tak, w końcu mam demona za stróża~

Masz nierówno pod sufitem.
- Racja, w końcu mieszkam na poddaszu.

Grasz mi na nerwach!
- No. Na gitarze i pianinie też umiem.

Jesteś jakaś chora.
- Haha. Obsesja! <3

Cholerny, atęcyjny bachor! 
- Tak, tego uczą w teatrze.

Głucha jesteś?
- Czekaj, tylko ściągnę słuchawki. Albo i nie~

Przestań się z nim zadawać.
- Mów mi jeszcze.

Bo Cię zablokuję na fejsie!
- Lepiej odetnij mi rękę. To mniej bolesne.

Taaak! Kocham ten szkolny trolling, przyda mi się <3 Hoho, tak to jest teraz.

- Nie jesteś zmęczony?
- Hmm... Nie. Jakoś dziwnie pobudzony~
- Cholera, jest druga w nocy! Nie musisz tu tak siedzieć.
- Ale chcę~
- Dlaczego? ._.
- Bo jestem tu dla Ciebie~
.
.
.
HOHOHO.
Życie i śmierć.
Niebo i piekło.
Pekińczyk i mops.

- Jestem szczęśliwy.
- ...?
- Leżę, słucham muzyki i piszę z tobą : EDEN.
(...)
- Lil, wiesz, że mam obsesję na twoim punkcie?

AWWWWW. KOCHAM ŻYCIE. PONAD ŻYCIE.

- LILKA, TY SIĘ PRZYZNAŁAŚ!
- *leży zawinięta w koc i się turla, dziubiąc jajecznicę* Mówią, mówią, że ~  że to nie jest miłość, że już nie~

Wracam do teatru.
Zaczynam zarabiać.
Teatr, teatr, teatr... Cholera.
Obym nie wyszła z wprawy po tylu latach.

- Dziewczyno, ty masz talent! 
- Ale ja nie chcę.
- Przed tobą kariera!
- NIEEEEE CHCĘ! *wycofuje się*

Dobra, nie. Wracam do tego, potrzebuję kasy ._.

Rzeczy do zrobienia, coby szybciutko zarobić:
- Odśnieżanie. ( brrr ;_;)
- Rozdawane ulotek.
- Sprzedanie itemów. ( w trakcie~)
- Praca w ośrodku  DONE.
- Praca w teatrze. (;_;)
- Ewentualnie granie na ulicy.
- NIE WYDAWANIE KASY NA KEBABY I INNE DUPERELE.    CHYBA DONE.

Haha, to była najlepsza noc w moim życiu <3
Dobra.
Do pracy, rodacy!
"Nie, nie, nie. Nie znajdą nas!
Od zmierzchu aż po blask.
Wiele znam tajemnych przejść,
Do całkiem innych miejsc~"



sobota, 10 listopada 2012

Eden.

- Za co tak kochasz Rzeszów?
- Za to, że jest tak blisko Lublina. <3
-... ale przecież w ten sposób braknie Ci kasy na Kraków...
- TRUDNO.

Sobota.
Jeszcze nie wiem co dziś zrobiłam, bo ledwie się obudziłam, ale jest życie.
Tylko nasz wokalista.. Ugh, oby wszystko wyszło na dobre.

- Boże, dziewczyno! Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?!
- Chcę zrobić Ci z dupy jesień średniowiecza.
- TY JESTEŚ JAKAŚ DZIWNA!
- Wiesz, ciężko by było, aby stróż Lucyfera był normalny~

Na HetaDay nie jadę, na Hellcon też nie. A MIAŁAM.
Ale, cóż. Cześć, Luś, będzie party hard <3

- Trzy rzeczy, których nienawidzisz? 
- Hetalia, fandom, yaoi. >D
-... CHODŹ SIĘ KOCHAĆ, LUŚ.

- Co to za piosenka w tle, lilijko?
- Comatose o:
- CHODŹ SIĘ KOCHAĆ.

Nie wiem co napisać, a tyle się wydarzyło.
Powinnam już robić projekt plakatu do sztuki teatralnej, ale.. tak bardzo mi się nie chce~
Chyba pójdę na jakiś spacer, czy coś.
W końcu muszę się nastawić na jutrzejszy dzień z Chaosem i dzisiejszy wieczór z samym diabłem~

Hohoho.
"Od teraz zrobię wszystko, aby 'gdybym go kochała' zmieniło się w 'kocham go'".
HAHA, LUBIĘ TO. >D
AHAHAHAHAHAH.
HAHAHAHA.
Ha!

 "Whatever happened to sex, drugs n' rock n' roll?
Now we just have AIDS, crack and techno"

sobota, 3 listopada 2012

jest tak.

- Cześć, grypo.
- Siema, Lilka! 
- Czemu właśnie teraz?
- Żeby Ci przypadkiem za dobrze nie było, moja droga.
- Ale ja mam poprawkę z niemieckiego!
- TO NIE MÓJ PROOOOBLEM.

Tak.
Minęło Heliłon. Co mogę powiedzieć? Przez chorobę zostałam w domu.
I cieszę się.
Cieszę się, bo spędziłam cały ten wieczór z mężem i bawiłam się lepiej, aniżeli mogłabym się bawić biegając po ulicy w przebraniu.

Rozterka, hm. Tak, to jest to.
Poznać anioła, poznać demona, poznać Chaos we własnej osobie. DZIĘKI ŻYCIE, NIE TRZEBA BYŁO.

- Aż mi wszystko z kanapki spadło, Lili.
- Teraz to zlizuj.
- Nie dość, że psychopatka to jeszcze zboczona, ludzie, ludzie. 
- Chaos, jak ty mnie bawisz.

Niech was ewakuują ze szkoły.
Co robi Lilka?
Szuka dobrego wi-fi, bo przecież zanim się jako - tako spali, musi pogadać z Chaosem. <ok>

Kilka dni temu przeżywałam piękny okres, zwany spełnieniem całkowitym.
I tu z miejsca pozdrawiam pana demona, cześć Velvet, cześć.

Przedwczoraj byłam prawdopodobnie najszczęśliwszą dziewoją na Ziemi.
Cześć, mężu, cześć.

Ale kiedy już zwątpiłam, przyszedł Chaos i wszystko uratował.
Cześć. <3

- Ej, ej! Feli! Velvet powiedział, że wylosuje mi pozytywną myśl! Boże, jaki on kochany! 
- Tak. A ja mogę Ci wylosować fragment z Nowego Testamentu, chcesz?

Muszę dzisiaj odkręcić pewną rzecz.
Niebiosa, trzymajcie chmurki, aby mi się to udało, bo łatwo nie będzie.
Chłopcze, robisz mi wodę z mózgu.

- Lilka? Gdybyś była mną, to gdzie byś położyła książeczkę z Pierwszej Komuni?
- Gdybym była tobą, to bym się zabiła.

Aghhh. Pomylić słowo 'Mahomet' z 'Mahombi'. TYLKO TAK DALEJ, LILIANKO.
- Ba! Dziewczyno, ty nie jesz, nie śpisz, tylko zawijasz się w koc, kołyszesz się i śpiewasz 'Zostawcie Titanica'. Wiesz co to oznacza?
- Tak, mózgu. Postanowiłeś dać się pokonać sercu w kształcie statku kosmicznego, to twoja wina.
- Mniej więcej. 

Chyba jednak jest tak. Aczkolwiek propozycja wspólnej kąpieli, oraz wspólnego grania w Slendera trochę zbiła mnie z tropu.
Zostawcie Mahometa.
< czu czu czu>
Nie wyciągajcie go.
< czu czu czu>
On ciągle je kotleta.
< czu czu czu>
Tak to wygląda.

- Ej! A jak mu napiszę tak, a potem tak i powiem, że muszę iść, bo mi pranie stygnie?
-... Pranie stygnie?
- Znaczy no! Obiad! ZAMKNIJ SIĘ.

- A idź do diabła! 
-... do Velveta? >D
DZIĘKUJĘ.

Co z tego, że on kiedyś zostawił telefon w lodówce, pomylił komórkę z nożem do masła, zasnął w wannie i prawie się w niej utopił, zaplątał się w kable, mało się nie udusił zupką, oraz mało się nie zabił o liście.
Co z tego, i tak się uda.
Udasięudasięudasięudasię, kurwa.
YES, LILKA, YEEEES! 

Zapamiętać sobie raz na zawsze.
Między niebem, a piekłem panuje Chaos. 
If you know what I mean.
"Use somebody, use somebody!"