czwartek, 27 września 2012

Rude jest fenomenem, ot.

Słoneczna pogoda. 14 przystanków. Mojito w łapie.
Kocham swoją szkołę. Tylko za dużo śpię w dzień. A co jeśli prześpię życie?
Nie no, nie. Jedyną rzeczą, która wkurwiła mnie w ciągu tego tygodnia była mucha, która do tej pory popierdala nad moją głową.

Leć do domu w podskokach, z gitarą na plecach i sobie śpiewaj "Haters gonna hate"~
Kocham to.
I to jest ostatni raz kiedy widzicie mnie taką :I
Wysłałam to Sebastianowi, awywyw <3



- Jak ty to właściwie robisz?
- Jak? No. Uśmiecham się promiennie i idę przez życie z wystawionym środkowym palcem, ot! 
- Sprecyzuj.
- JESTEM FENOMENEM ROCKA :'D

Chcę zobaczyć miny was wszystkich kiedy przyjedziecie na Felicon.
Serio.
A szczególnie chcę minę Francy.
Łopatą w łepek i zakopać w rowie wypełnionym budyniem, magmą i kwasem siarkowym.

WYŚPIEWAJ nauczycielce na chemii układ okresowy. Nauka lvl Liliana.
A już w piątek nauka matmy z Sebastianem. Tak, tak, tak! Tyle wygrać. TYLE <3

Wygrałam bitwę. Wojnę też. W życie wygrać teraz to łatwizna.

Omomomo, kocham Cię, Shiro.
Weź ty rzuć te podręczniki w kąt, i chodź już.

Muszę się jakoś ładnie zebrać w sobie i zacząć przekonywać Łotwę do tego, coby mi pozwoliła pozwiedzać sobie Lublin.
Cześć, Velvet. Śpię u Ciebie, kocie.

-...
- Nu?
- JESTEŚ PSEM NA CHŁOPÓW.
- No ja wiem :'D

Za tydzień w czwartek przedstawienie. Muszę napisać scenariusz
I wbić sobie nuty do głowy.
I w ogóle pójść na przesłuchanie. Tak.
Lilka będzie grała w zespole rockowym, ot.

Jak pan może, korepetytorze?
Ale z pana dupa, to panu wybaczam.
Albo nie, BO MUSZĘ TERAZ NOSIĆ PIEPRZONĄ CHUSTKĘ NA SZYI :I

Jest dobrze, bardzo dobrze.
Podziękowania idą w stronę chłopaków, głównie.
Jesteście idiotami <3
Gabryś, Gary, Julek, Velvet, Shiro, Rin.
Kocham was.


I pozdrowienia dla Uli i Hasacza.
Team Ukraine startuje po raz kolejny!

Don't leave me alone 
Cause I barely see at all 
Don't leave me alone, 
Can you hear me?

czwartek, 20 września 2012

Miłości nie ma, jest matematyka.

Koniec tych smętów. Koniec tych smętów. KONIEC. HAHAHA.

Wróciłam do świata żywych, bo matematyka sama się nie zrobi.
W sumie to myślałam, że podczas roku szkolnego trochę odetchnę.
- TAKI CHUJ, LILIANKO. 
- Wyyyyyyjdź. 

Póki co czekają mnie:
- Zombie Walk
- Nawikon
- HetaliaDay4
- Felicon
- BxC3.
WTF, ŻYCIE. WTF. A CO Z CHEMIĄ?

Powinnam w tym momencie pisać zadanie z polskiego. Co robię? Słucham soundtracków z filmów.
- Przestań.
- NIE PRZESTANĘ, LOL.

Naszła mnie niedawno dziwna rozkmina. Cześć, fandomie. o tobie mówię.
Idziesz sobie korytarzem konwentu. Mijasz dziewczę z oranżową skórą i jeszcze bardziej oranżowymi włosami, które zdziera stronę głosowe, w wyniku otrzymując stado martwych randomów pod nogami.
Idziesz dalej.
Spotykasz dziewczynkę, która mówi, że źle robisz "pika, pika", po czym odchodzi.
Po drodze mijasz stado loczków.
Derpy.
Wtf, życie? Co ja tu robię?
Wróciłam do starego środowiska i jest zajebiście. Ale ludzie, czemu ja was widzę tak rzadko? Sprawiedliwość godna Czim-... Skarpety. Tak.
<sceptyczna Liliana>
Momentami zastanawiam się czy tutaj jest ktokolwiek ogarnięty, komu Lilianka może wylewać swoją żółć. 
Meg, Feli, Hesse, Dojcze, Szkotku. 
To was tak kocham, dziękuję, że macie mózg w mózg-.. W GŁOWIE. No.

Poznałam stolicę infantylności.
BORZE MÓJ, SZEROKIM ŁUKIEM OMIJAĆ. TAM GOŁĘBIE SRAJĄ POCISKAMI.

- Sasuke wygląda jak Gold.
- Faktycznie. BORZE, NIE. MÓJ PIĘKNY GOLDZIU. CO ONI CI ZROBILI.

Śnić będę o licu Twym nadobnym i źrenicach o głębi, tak soczyście orzechowej~
Diabeł. Istny diabeł o anielskim głosie. Toć to oszustwo! Sprawki szatana, tak!

- Czesiaaa, przesadzasz.
- Gówno prawda, ja jestem tylko miszczem życia :'D

Strasznie bierze mnie na spanie. ALE NIE. Trzeba wymyślać piosenkę o układzie okresowym w rytm Oppa Gangam Style.

- Lubisz rysować?
- NIE, KURWA. JESTEM W PLASTYKU PO TO, ŻEBY JEŚĆ KISIEL.
Szaka laka, bijacz.

I CHCĘ HESSE. OSIEM. NAWIKON.

Stwierdziłam ostatnio trzy fazy. Shaman King, Velvet, Pokemony.
Amen.
Ratatasy. Ratatasy wszędzie. 
                                       




Let it in your body
And the party won't stop
'Cause it's seven kinds of naughty
When you let the beat drop

poniedziałek, 17 września 2012

18 September.

To jest tylko jeden taki post do roku, którego nie zrozumiecie, oraz który nie jest na miarę Lilki.
Dzisiaj jest rocznica.

-Znowu spadłem ze schodów. To chyba dlatego, że ciągle myślę o Tobie, mały diable
Idiota.


-Tak jest, o, Pani. 
Ale bez buzi to ja sobie nie pójdę. 
Obrażę się, fochnę i nie wrócę. 
Co Ty na to?
Dupek.


-Czy mi kiedykolowiek coś pasowało? 
Z wyjątkiem Ciebie? 
Nie. 
Jesteś jedno miejsce wyżej od Nutelli na mojej liście słodkości
Kretyn.

-Ustosunkuj się do tego, że Twoja obecność w moim życiu zaczęła być niezbędna
Ciota.


-Nic tak nie zbliża jak wspólny mord. 
Miło słyszeć takie słowa, zwłaszcza z Twojej słodkiej gęby. 
Kurwa, teleportuj się do mnie."
Inne epitety.


-Pocieszna jesteś. 
Aż mam ochotę Cię przytulić
Ugh.


-Szczęśliwa? Bo ja... 
Kurna, bo ja tak
Ej.

-Bo ja Cię kochałem. I, huh.. Kocham dalej.
W sumie to za tym tęsknię.

-W sumie to już nieistotne, bo zdaje się, że Cię kocham.
Wracaj. Wracaj. Wracaj.

-Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnisz.
W sumie to każdy ma jakieś słabości. Nawet Liliana.

Kto normalny czeka rok? Chyba nie jestem normalna.
Ej,  byłeś taki silny. To się teraz budź.
Zobacz, to już rok na głodzie.
                                                                                                                Wracaj. Wracaj. Wracaj. 
I w końcu mam pieniądze na bilet.
W końcu powiedziałam rodzinie.
W końcu się popłakałam. Tylko ten raz.
Od jutra znów będzie dobrze. Tak, jakby tej daty nie było.
Tylko raz w roku mogę. Bo ciągle pamiętam.

Odpisuj.
Ej, w sumie to kocham Cię już trzeci rok.
Przetrwać, nie umrzeć.
Narkotyki, wara ode mnie. Nie tym razem.
                                                   Dobra, skończyłam.


"These wounds won't seem to heal 
This pain is just too real 
There's just too much that time cannot erase "






czwartek, 13 września 2012

Lokówka w oku.

Jak to cholernie boli, kiedy spierdala mi autobus. Nie ma tak łatwo, Czechia. Bierz się w garść.
Załatwiam szkołę na HetaDay. Dzwonię sryliard razy do sekretariatu. CHUJ, NIE ODBIERAJĄ. Jedyne czym się obecnie przejmuję .^.

Poza tą drobną usterką moje życie zmierza w kierunku bardzo dobrym. Jeden z tych lepszych okresów, pomimo zbliżającej się rocznicy.
Czasem zadziwiam samą siebie.

- Jesteś największym mięczakiem na świecie! 
- Nieprawda! Największymi mięczakami na świecie są kalmary C':
-... *facepalm*

Chcę zobaczyć twoją reakcję na to, kiedy będę Ci mogła pokazać środkowy palec i odpłynąć na chmurce.
Pewność siebie, pewność siebie.

Swoją drogą, zabieram się za życie. Zaczynam szlifować swój wokal, zbieram na gitarę elektryczną, znów biorę się za napieprzanie na klawiszach pianina.
Rin będzie ze mnie dumny.

Za pięć dni zacznę sie szykować na wpis specjalny tutaj. Bez absurdu, bez chorego humoru.
Ale póki co jest zajebiście. Zaczęło się życie <3

Rozmawiaj rano z przyjacielem. MAŁO GO NIE ZABIJ.

- Czechia, powinnaś czuć się dotknięta. 
- Co, czemu? XD
-... ona najechała Ci na rodzinę. 
- Tak, a ja najechałam na latarnię, pod którą ta dziewczyna stoi. Rowerem. 
Serio, Franca. To było tak żałosne jak moje odgłosy na chemii.

Tu z miejsca dziękuję moim znajomym. W szczególności Megusi, Zel, Hesse, Dojcze i Feliemu.
.
.
.
- Cześka, kto tu będzie helperem..?
- No, ta.. Dora, Hesse i Joanna!

Załóż sobie precla na głowę i tańcz lambadę. Może wtedy mnie zainteresujesz.
- WTF, CZECHIA. WTF.

AHA, I PRZEDE WSZYSTKIM.
Chcę pozdrowić chłopaków. Shiro, Gabryś, Rin... Nawet Hibaś. Kocham was, robicie mi życie. Ubolewam nad tym, że żaden  was nie umie zbudować hulajnogi z roweru i deskorolki, ale każdy ma jakieś wady.

-... ale ja tylko napisałam, że idziemy razem na koncert...
-Tak. Ja też idę. I mój chłopak. I jego siostra. I jego babcia. I Ewa idzie. I Meg. I pan w czarnym kapeluszu. I ta pani w sweterku.
- I POTEM SIĘ LUDZIE DZIWIĄ, ŻE JESTEŚ WREDNA.
- Nie. Jestem tylko Lilianą. Niech poznają bliżej, a jak nie, to tam jest kominek.

Cieszy mnie to, ale Cię nie znam.
CHUJ MNIE OBCHODZI TWOJE ZAMIŁOWANIE DO YAOI.
Rozumiesz? Chuj C': 
Mam przeliterować? Wystukać na maszynie? Napisać keczupem na omlecie?
Stop yaoi, wolność majteczkom w kropeczki.
Pozdrawiam, Hibaś XD



"This is the best thing that could've happened
Any longer and I wouldn't have made it
It's not a war, no, it's not a rapture
I'm just a person but you can't take it"



niedziela, 9 września 2012

Loczki Ci przysłaniają świat.

Bu.

-Cześć, gimbazo.
- Siema, Czechia.
- Ej, w sumie.. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też fizyka.
-... KURWA, WYPIERDALAJ. 

Faza sobie trwa w najlepsze, niedługo osiemnasty, przez co sobie nabiję statystykę wejść <sprytna Czechia>, biłam wodę kebabem, wszystko pięknie, jest okej, lubię to uczucie uskrzydlonej Czechii anielskiej vugrburebeubrhu Gabryś.
Co ja piszę.

W każdym bądź razie od niedawna zaczęła się moja przygoda w gimbazie. Pozytywnie się zaskoczyłam. Sporo ogarniętych ludzi, nauczyciele nie pizgają złem i piorunami Zeusa, ksiądz nie nosi pelerynki niczem Jezus, są luzy, masa przedmiotów artystycznych, a Słowianie, Słowianie pływają w oceanie.

-Dziękuję Ci, Gary!
- Tak.
Jest faza, ostra faza.
Kocham Cię, Szkocie. Kocham Cię, Meg. Kocham Cię, Hesse.
Wszystkich was kocham.
A niepotrzebnych jednostek pozbyłam się szybko. Wyjebana Liliana.
Chemio, miłości moja. Podoba mi się sposób, w jaki muszę obliczać swoje pierwiastki.
Ale szczerze mówiąc.. Serio, jest zajebiście. Taka fajna zabawa i taki spokój jednocześnie.. Powiedziała pachnąca Czechia, siedząc na fs'ie, kończąc fanfica i wpieprzając szkockie ciasteczka, które dostała po drodze.

Swoją drogą, wróciłam dziś z HetaDayu. Wiem, że was to obchodzi tyle co kontynuacja Muminków, aczkolwiek zmienili mi pociąg. Teraz zamiast z Przemyśla będzie wyjeżdżał z Kijowa. TYLE WYGRAĆ.
Jedynym minusem są bardzo pozmieniane godziny, ale da się przyzwyczaić.
HetaliaDay wyszedł świetnie. Zdaniem niektórych osób był nawet lepszy od pierwszego. Dlatego jestem cholernie dumna, oraz wdzięczna reszcie. Sama też bawiłam się doskonale, lepiej aniżeli na edycji drugiej. Mimo, że na drugiej było też zajebiście.
Ano, wróciłam bogatsza o mochi!Ukrainkę, przypinkę z trzeciego HetaDayu, przypinkę z flagą Czech, i dwa ajdenty.Ah, i jeszcze nuty. Cieszmy się z małych rzeczy.

-... ALE MY NIE MAMY HYMNU.
-... Wieloryb!

Co robią orgowie po HetaDayu?
No cóż, uczestnicy wspominają.
A orgowie skubią mochi, budują z nich wieżę i składają szklankę.

A co myśli Czechia, podczas układania jednego mochi na drugim?
"ZBUDUJEMY NASZ DOM NA PIASKU, GNIREGNERINERIHEH, CIESZMY SIĘ Z MAŁYCH 
RZECZY"

Swoją drogą, piękna atmosfera. Wracać z HetaliaDayu, spacerując sobie z Umi i Meg parkiem, wieczorem, kiedy ludzi teoretycznie nie ma, kiedy jest ciemno i delikatnie mży. *Nostalgia*

ZAŚPIEWAJCIE MI ODĘ DO CHACZAPURI.

Cosplaye idą okej. Nauka idzie okej. Życie idzie okej. Jedyne czego się boję, to spanie w tęczowym szlafroczku, albowiem nadchodzą zimne dni.
Pisanie fanfica idzie jak po margarynie. Nie jak po masełku, ani nie jak po żwirze. Czyli tłumacząc na język normalny- idzie nieźle.

Zabawa, zabawa!
Odpoczynek.
Ciężka praca.
Nostalgia.
Znów zabawa!
Życie potrafi być piękne. 
Znikam. Jutro mam się przedstawiać na godzinie wychowawczej. Ciekawe jak im powiem, że całe wakacje grałam w Pokemony...

A skoro już tu jesteśmy, chciałabym zrobić małe podsumowanie tegorocznych wakacji, albowiem były pełne zapierdolu, ale też dobrej zabawy. So:
1. Cosplaywalk w Krakowie.
2. Cosplaywalk w Rzeszowie.
3. Kilka spotkań Utaku.
4. Nekowalk.
5.HetaliaDay2.
6.Animatsuri.
7. Hetaliowy Piknik.
8.Wspólne kibicowanie.
9. Konferencja Kirklandowa.
10. B-4.
11. Odwiedziny u Feliego.
12. Odwiedziny u Romano.
13. Odwiedziny u Kanashimi.
14. Odwiedziny u Lash i Zel.
15. Axel i Hesse u mnie.
16. Kanashimi i Feli u mnie.
17. Masa luźnych spotkań w Krakowie w Galerii, Parku, łoteva.
18. Hetaliowa sesja.
19. Wyjazd na Ostrawę.

Pewnie jeszcze sporo rzeczy pozapominałam, aczkolwiek muszę się napawać. 
To chyba tyle. Chyba. Normalny Norman, czy coś.
                                                                                                                  "I'll stand my ground and never back down.
                                                                                               I know what I belive inside.
                                         I'm awake and I'm alive."

niedziela, 2 września 2012

Słodki Jezu na wrotkach.

Wrzesień.
Wrzesień...
BOŻE, KURWA. MAMY WRZESIEŃ.

Nie wiem, czy się śmiać czy płakać. Więc zagram w Pokemony.

Jakie to miłe, jak powoli zaczynają się do mnie zwracać "Kotona". Nanana, pizgam szczęściem.
I Cukrem.
I słodyczą.
A jutro do szkoły. Witaj, wyczekany plastyku.
Jeden cel spełniony. Hibaś, nakurwiaj. Napierdalaj niczem w bębny.

Dobra. Poznałam fajnego żętelmena. Jest dobrze, jest dobrze, ale nie jest źle.
Miała baba koguta, koguta, koguta.
Wsadziła go do buta, do buta, hej!

Fire w sumie jest trochę jak ten koleś z Gurgorecenzji. I je.. deser czekoladowy! 8'D

- Fire..? 
- Taaak?
- Jak leciała ta piosenka? P:<
- Seeeeeeks C':

O tak to wygląda.
Życie, życie jak baleron. Owinięte sznurkiem.

Zbliżać się do Lavender Town i śpiewać "Pan Jezus już się zbliżaaaa". Po prostu ja.
I opluć się przy bąbelkowym ataku.
Jak pan może, panie pomidorze?

Nie umiem napisać nic sensownego, ale to chyba nie nowość. Trzeba podtrzymywać tytuł personifikacji absurdu, prawda?
Założyłam dziś kombinezonik i spaliłam stare śmieci. Irytować to mnie może tylko Łotwa, a nie czyjaś infantylność.
Wolę Golda <3

- YAHOOOOO. Zostanę mistrzem! Naprawdę, naprawdę, naprawdę! 
Czyli tok rozumowania na najbliższe.. Ekhm, życie. C:
Czeka mnie tyle roboty. JAK DOBRZE, ŻE MAM JESZCZE MURZYNÓW, KOCHAM WAS.
Boże, ale jak można podnieść trzynastoletnie dziecko na jednej ręce i nazwać je brudnym łajdeczkiem..?
Nie rozumem fenomenu, ale jest faza.

Chcę już serię HG/SS. Proszę, proszę, PROOOOOOOSZĘ.
Mój chłopak musi mieć grzywkę przyklejoną do czoła, jeździć na hulajnodze, którą wybudował z  deskorolki i roweru, mówić "hejże ha, hejże ho", kraść mi zupki ze sklepu i w ogóle. Ideał.

- Ej, Czechia. Gdzie jesteś?
- W mojej ojczyźnie.
- DUŻO MI TO, KURWA MÓWI.
-... *mamrocze* Goldziuuuu.
O tak wygląda życie.

-Idzie Gold przez wieś. Worek Silvera niesie...
- Czechia..? Wiesz, jako twój mózg troszczę się o Ciebie. Troszkę się.. Psujesz.
- Czemu?
- Ekhm.. Ludzkość jest bombardowana. Nic z tym nie zrobisz?
- Nie teraz. OGLĄDAM SMUTNEGO REDA.
- .... BO JAK CI ZABIORĘ KONSOLĘ, GÓWNIARZU.
- NIE PYSKUJ.
- SPIERDALAJ.
- LOL, NOPE.

On dotknął moją Staryu. Ja złamałam mu rękę.


Ah, Shiro, Shiro.
Chcę mieć w tobie wsparcie w roku szkolnym <3
Dobra, powinnam się w sumie zacząć nastawiać na to, że o jutra zaczyna się szkoła.
Hm. 
Niedługo rocznica, o fuck.
Dobra. Idę się narkotyzować piosenkami mojego dzieciństwa ; ;
.
.
.
CZEŚĆ, GIMBAZO.

                                                                            "I'm in love with a fairytale even though it hurts.
                                                                                                        Cause I don't care if I lose my mind I'm already cursed."