piątek, 26 października 2012

Kebaby są śliczne.


 "Szatański błysk w twym oku jak zwykle ugościł,
Nie mogę zapomnieć twojego imienia.
Może z aniołem byłoby prościej?
Bo demony nie mają za grosz sumienia.

Diable przebrzydły, wyjdź z mojej głowy!
Mimo, że utrzymuję iż Cię nienawidzę,
Nie umiałabym Cię zastąpić kimś nowym.
Czyżbym aż tak chciała poznać twoje oblicze?

Zapragnąć demona, cóż za niedorzeczność! 
Żadna kobieta by tego nie chciała! 
To jakaś choroba, czy czysta sprzeczność?
Przecież to niemożliwe, abym demona pokochała...

Jednakże piekło do Ziemi się nie umywa!
Tu wspomnienia potrafią wyniszczyć w całości.
Cała ta pokusa do mnie napływa.
O dziwo, sprawia mi to ogrom radości~"

Tak. Czyli co Lilianka robi na lekcji? Pisze wiersze!
Nigdy bym nie przypuszczała, że swój pierwszy wiersz napiszę patrząc na penisy w podręczniku z biologii na lekcji polskiego i me dzieło będzie o Velvecie.
Fuck.


U mnie teoretycznie nic się nie dzieje, wciąż dryfuję na fali szczęścia, ano i powiem tak. Fasolka po bretońsku.

Bądź jak Teru.
Znajdź sobie własnego Kurosakiego.
Da się? DA SIĘ.


Nie mogę się doczekać niedzieli.
Będzie party hard, jakiego świat nie widział <3

                                              " Oh, really?
But, I  swear
I don't care"

niedziela, 21 października 2012

Dramatyka, ekspresja, PERWERSJA!

Cześć.
No więc jestem Lilka.
...
I ŚPIEWAM W ZESPOLE ROCKOWYM.

Tak, tak, tak! Tyle wygrać! Gdyby się jeszcze tylko dało tydzień odespać.
Bal przygotować.
Projekt na rzeźbę zrobić.
.
.
.
Ja chyba za dużo wymagam od swojego czasu. Za dużoooo.

- Ej, Lilka. Co ty robisz z tą gliną?
- Lepię.
-... Ale czemu lepisz penisa?!
-... To miał być żółwik ._.

Czyli true story z ostatniej rzeźby.

Idzie sobie taka Lilka. Połowę łba ma to naturalnie czarną. Czarną jak ślunski węgiel < cześć, Shiro >. Drugą połowę łba ma rudą, albowiem rude jest wredne.
Nagle się to zatrzymuje. Ma na sobie męską koszulkę. Od razu widać, że to nie jej.
I patrzy to na Ciebie zza grubych szkieł. Wlepia wielkie patrzałki. Z czego jedna jest błękitna, a druga orzechowa.
- Zabiję Cię.
Mówi cicho. Faktycznie, wygląda jakby nie żartowała!
Po chwili gryzie Cię w ramię. Stoisz i popadasz w zadumę.
Lilka odchodzi.
A ty się zastanawiasz .CO TO WŁAŚCIWIE, KURWA BYŁO.

Zmiany, lubię zmiany.
Niedziele też lubię, albowiem wchodzi mój czarnowłosy bisz. Cześć, Chaos.


- Liliana, odrobiłaś zadanie?
-...
-...?
-... NIE BĘDZIE NIEMIEC PLUŁ NAM W TWARZ!

Innymi słowy, jutro będzie matematunia kochana. Mam nadzieję, że mojego zapału nie ostudzi złowieszcza fizyka z panem Luckiem, oraz historia sztuki.
Oj, najwyżej wywafluję sobie dobrą herbatkę i usiądę z moim  stanowczozawysokim bratem bliźniakiem.

A w lutym jedziemy z mężem w góry~~~

- Co ty robisz?
- Czytam horoskopy na blogu ryby.
- TO NIE PO CHRZEŚCIJAŃSKU, SZMATO!

Swoją drogą, ostatnio mam fazę na anioły, demony, et cetera. 
To pewnie przez taką zajebistą książkę.
I Lili.
I Chaosa.
I pbf'y.
I rpgi.
Taa, to pewnie przez to. 

I tak nie macie przyjaciół.





"I can't wait to see your face when I make it without you.
Nothing seems to go your way, you'll never amount to shit"

wtorek, 16 października 2012

Panie i panowie, rudowłose Lilki.

Nie.
Nie obchodzi, mnie że jest teraz w pół do czwartej nad ranem. Tak, wiem, że zegar na blogu mówi wam inaczej, ale to mały skurwiel. Nie słuchajcie go. Jak mówię, że jest noc, to jest noc.

Mam oficjalnie trzy dni wolnego. Stfu, do czwartku. Czyli został mi w sumie jeden dzień.
Kocham czwartki. Trzy godziny malarstwa, dwie godziny czystego sarkazmu i próby aktorstwa na matmie, oraz godzina opierniczania się na godzinie wychowawczej.
Jak tu nie kochać czwartków?

Nie. Wbrew powszechnej opinii, którą spowodowałam swoimi żartami - nie siedzę w domu, ponieważ taki właśnie mam kaprys.
Zaczęły się bardzo poważne problemy z mięśniami. Bogu dzięki, że łapy mam sprawne, bo nie miałabym jak grać i rysować.
Moje trudności z poruszaniem się NA SZCZĘŚCIE są tylko przejściowe. W czwartek mam rzekomo przestać się chwiać, chyba że chcę chodzić po szkolnym korytarzu niczem człowiek - galareta.

Nie zmienia to faktu, że ciekawie było od piątku z łóżka ruszać się tyle, co do łazienki i z powrotem. Lilianka lubi to, albowiem Lilianka odespała życie i czuje się bardzo na siłach.
Szczególnie, że Feli, nie-stryjenka, Wrathcia i chłopaki skutecznie podtrzymują uśmiech na mojej twarzy.

Tak. Farbą temperową napaćkałam uśmiech na koszu na śmieci. Tak, założyłam mu niebieskiego wiga.
Kuroko no Śmietnik, mówi wam to coś?

- Zmieniłaś się. Kiedy grałaś Czechami nie byłaś taka! Jak Cię poznałam w realu wtedy...  Stoczyłaś się wracając do starych nawyków! 
-... *Uraczyła rozmówczynię orzechowym spojrzeniem, po czym pusty już kubełek po skrzydełkach z KFC założyła jej na głowę*  Fascynujące, mów mi jeszcze. 

 Przestałam grać Czechami. Mimo, że fascynacja tym krajem mi nie minęła, a Slawistyka wciąż jest jednym z ważniejszych moich celów, rezygnuję z wszelakich zachowań, którymi rzekomo się odznaczałam, grając o tą, tą postacią.
Ale mało tego, że przestałam grać postacią. Przestałam odgrywać teatrzyk, gdzie sceną był fandom. Po roku  zaczęłam być sobą, za namową starych znajomych.
Rok udawania skutecznie sprawił, bym na przyszłość wybiła sobie to z głowy i była Lilką. Nie, nie mówię tu o rozgrywkach, Boże broń. Mówię tu o sobie. Teraz jest mi dobrze.

Lilkę poznaje się od nowa. Interpretacja tego zdania jest dowolna. Enjoy!
Są osoby, które mimo, że są ze środowiska fandomu, gdzie toczyła się gra aktorska - znają Lilkę i zyskują fioletowy order przyjaźni.
Szkocie, Feli, Dojcze, Meg, Fragget, Hesse. Cześć, soczek zwycięstwa, raz.

Nope, nie jest to ckliwa paplanina typu "Lilka dance, oł jeeeee". Zwracam się do tych, którzy pytali czemu zachowuję się tak, a tak, oraz czemu nie mówię już na siebie "Czesia". To jest wasza odpowiedź.
Ten pseudonim kojarzy mi się tylko z męczącym udawaniem, ciągniętym na siłę. Blee. Aż się chce rzygać płatkami owsianymi.
A Shiro ma fajną minę, jak ludzie mówią o mnie "Czesia", albo jak ja się przejęzyczę. SERIO. TA PRZERAŻONA TWARZ XD


-Lilianne? Nie pomyl jej z aniołem, ona już dawno upadła. Z szatańskim błyskiem w oku w przepaść zepchnie cię, na dno piekieł zaprowadzi.
MĘŻU. NFINFIENIGWENI. LOVELOVELOVE.

Swoją drogą, nie sądziłam, że dożyję dnia, w którym miejscami ruda farba zmieni się w blond. Chyba powinnam ją znów nałożyć,  bo wyglądam jak matka własnej OC.
A ta matka pracowała w sklepie obuwniczym.
Nie chcę pracować w sklepie obuwniczym.

Poznałam dziś znaczenie słowa 'wyjebiście dobra herbatka'. 
Rin zapierniczający tam i z powrotem, krzycząc, że wywafluje mi herbatę, jakiej nie widział świat. <ok>
Aż zatęskniło mi się za herbatką Szkota. 
Jaka to ona była?
Malinowa?
Przyjedź w końcu, Szkotku.
Ty też Hesse. Pamiętasz maraton kripipast? Trzeba to powtórzyć, ze śmiechem Lilki na czele.
I kurwa ja pierdolę. Jak mi jeszcze raz ktoś powie, że mam rozdwojenie jaźni, to wybuchnę mu śmiechem prosto w twarz XD  Jestem tylko człowiekiem. Lilianką, o. Jeszcze raz ktoś strzeli mi taką głupotą tylko przez to, że porzuciłam stary pseudonim, oraz wróciłam do starych nawyków, to zejdę ze śmiechu. XD
Polecam, serio.


"der wahnsinn hat mich eingesperrt

und deine heile welt verzerrt
hat sich in deinen kopf gepflanzt
lauf kind, lauf so schnell du kannst"

niedziela, 14 października 2012

Naturalny nawóz Togetaro.

Dobra, ujmę to tak. 
Mam obecnie trzy dni wolnego, mam zajebistych ludzi wokół i mam majonez na półce. 
Wiecie, że majonez można dodać do wszystkiego? Pewnie nie wiecie.

- Nie zrobisz tego.
- Zrobię.
-...
-... >D
-... NIE.
- YES, LILKA, YES.
Tak. TAK. Założyć sobie konto Elisabeth. OCZYWIŚCIE, RIN. OSIEM. CZTERDZIEŚCI. I żarty o Pokemonach, OKEJ.

Cries wraz z Rinem. Czemu Judal jest narysowany. Mądre to? Te mięśnie brzucha. Te kocie ruchy. Asacsafwq.

- Y U CRUEL TO OUR KOKOROS.
Czyli po czym poznać pieprzonego mangowca. Tak, Rin. Taaaaaak. Tam są twoje leki, wariacie.

- Dobra, Lilka. Ale to nie on wysyłał Ci półnagiego faceta, który śpiewa i ma wiadro na swoich klejnotach.
- Ale on założył sobie konto Elisabeth, mózgu.
-... Okej. Miałaś dobry powód.

I ostatecznie umiem rysować portrety. Aż sama się zachwyciłam. Pan od malarstwa się zachwycił. Pan Kasza się zachwycił.
Chyba utrzymam się w tej szkole i to mocno. Nie zlecę z hukiem na tyłek, jak to już zrobiła połowa.
HAHA. TROLOLO. NOPE.

Graj na pianinie i śpiewaj. Niech wejdzie Łotwa z pomidorówką.
No dobra, wy pomyślicie, że to niby nic. Ale wiecie jakie to peszące? Nope.

- Idąc w głąb lasu możemy natknąć się na kupę trenerów.
- HAHAHAHAAHAHAHAHAH, LOL. 
Innymi słowy, moje poczucie humoru sięga zenitu.

Agh. Nie ma to jak mieć wolne i wstawać o siódmej. I tylko po to, żeby obudzić pewnego blondyna.
Ale Jezu słodki, jakie to kochane usłyszeć mruczenie zaspanego męża do słuchawki. ;-;
- Wstawaaaaj. Mężu. Żonka proooosi.
- Mhhhh. Mmmm. Mhhhh. Niee-eee.
- WSTAWAJ DO CHOLERY JASNEJ.
Czyli subtelna pobudka level Lilianne. Dzień dobry.

Dobra. Na nic ambitniejszego się dzisiaj nie wysilę.
A w lutym jadę wyrywać rockowe dupy, trololo. Cześć, obozie. O tobie mówię.


Dzień dzisiejszy był zajebisty dzięki kilku osobom, którym wypadałoby podziękować.
Mężu, za to że po prostu jesteś. Cześć, tak bardzo drażnienie Ciebie i twojego kolczyka w wardze o:
Ryu, za wspólne śpiewanie i popierniczanie na gitarze niczem na Togetaro, które je kaszankę widelczykiem. Męski i żeński wokal jednak jest dobry, szczególnie w naszym zestawieniu, o.
Rin, za absurd, fazy, stalking przez cały dzień i *God why* za Elisabeth. Jesteś wariatem.
Chaos, za czerń, za zajebistą sobotę i w ogóle za to, że się stęskniliśmy.
Wydra, moja nie-stryjenko, za narzekanie na matematykę lovelovelove.
Velvet, za korki z biologii i rozkminianie, że jestem Teru, a ty Kurosakim, omomo.
Jezu, więcej was matka nie miała? Takie podziękowania są wstydliwe, a nawet do połowy nie doszłam.
Dzięki wielkie D:

Jedno słowo.
Wiele znaczeń.
Togetaro.
Togetaro.
Takie właśnie jest. 

"So when you're feelin' crazy
and things fall apart:
listen to your head, remember who you are.
You're the one. You're the unbreakable heart."

poniedziałek, 8 października 2012

U mad?

- Lili. Jeśli będzie Ci kiedyś źle, czy coś. Wyjdź za mnie. Ot, po prostu. Wyjdź za mnie. 
Przyjedź. Dostaniesz pierścionek i będzie on przypominał o naszej obietnicy. Jasne?

Powiem tak. ARGHAGGH <3 Tego mi było trzeba.

Wróciłam z Feliconu. Po dziś dzień czuję się jak po ostrym konwencie z colą i rumem. Aczkolwiek przyznaję, że było znacznie lepiej aniżeli rok temu, bijacz! Nawet pogoda nie pizgała śmiercią, a była idealna.

Droga do samego Krakowa była usłana różami. Ew, przespałam całą trasę Rzeszów - Kraków.
ODESPAŁAM TYDZIEŃ ZAPIERDOLU, MIŁOŚĆ.
A ujmę to po prostu w kilku(dziesięciu) pojedynczych, tęczowych niczem moje babeczki z pikniku, zdaniach. Zaczynamy.
3.
2.
1.
FELICON.

Gyarydos, kubełek hejtu, Thor w kebabie, Jacek, jedzące Hesse, Kotek - Szkotek, Marcin, Rock-Metal shop,  sklejanie butów taśmą, ramen, kradnięcie trawy, Thorki, siła młodości, piwo, które miało seksowny śmiech, klęczenie przed Meg, Rude Lilki, banany na Rynku, Oppa wodór style, śpiący gołąb, pidżeje, drzewo na THORACH, komiksiarnia, eksplozja smaku.
Jest pięknie.

Pożegnanie z Romano.
- Żegnaj, hejterze!
- Żegnaj! I tak jesteś przejebana!
- Kocham Cię!
- Ja Ciebie też! XD

Pożegnanie z Meg.  Lilka klęka przed nią.
- MIAŁEŚ BYĆ PRZY MNIE.

Notki popierniczają tempem krzyczącej pomarańczy, af kors *If you know who I mean*
Ale to chyba dobrze, trololo.

Feli, Romano, Szkot, Marcin, Hesse, Meg, Rumun, Mon, Mężu, który wspierałeś mnie w drodze powrotnej. 
Dzięki wielkie <3

Lilka i Feli siedzą przed dworcem. Słoneczko świeci i latają Pidżeje.
- LOL, TEN PIDŻEJ ŚPI.
- Ahahaha, śpiący Pidżej.
- Ej, popatrz! To dziecko to Black! Goni Pidżeje!
- Ma czapeczkę!
- N przewrócił White!
- N złapał Pidżeja.
- LOOOOL.
- AHAHAHAHA, LOL.
Czyli faza i dostrzeganie naszych obiektów westchnień w dzieciach i gołębiach. Cześć.

I doszła TA koszulka. Pachnie męskimi perfumami ; ;

Powrót był długi i męczący. Drzewo, które bansowało na torach spowodowało pewne komplikacje.
Ale co to za komplikacje, jak się ma w przedziale zeszyt od matmy, ołówki i Feliego?
Wyglądało to tak.
- O! A tu narysuję słoneczko, a tu Golda, a tu dziki kwiatek, a tu pana chłodka!
-A ja narysuję Normana, a tu Lilki, a tu Kotone, a tu nogi Goldzia, a tu seeeeer!  Popatrz jak pięknie rozpuszcza się seeer!
Mina pani od matmy na drugi dzień - win.

No cześć.
Art od męża, bo stwierdził, że wygląda jak my ; ;
Ohoho. Jestem tylko człowiekiem,
a ty nie możesz tego znieść~

"It’s not me it’s you
Always has been you
All the lies and stupid things you say and do
It’s you "

piątek, 5 października 2012

ROGALA DO GĘBY.

Wypadałoby jeszcze pieprznąć notkę przed wyjazdem do Krakowa.
Felicon. Tak. To już rok minął od poprzedniego. Zaraz, już?
Ten czas się zatoczył jak potłuczone Togepi, cholera.

- Boże, jaki ty jesteś uroczy <3
- Nie jestem.
- I nieporadny!
- NIE JESTEM.
-... a kto pomylił nóż do masła ze swoim telefonem?
-... no dobra.
Tak, gimbusie. Przesyłam Ci miłość z drugiego końca polski.

Innymi słowy pewna łazęga *Tak, o tobie mówię, blond- diable* zrobiła mi dzisiaj dzień. I wieczór. I teoretycznie noc.
Wspólna kąpiel <ok>

Kupiłam sobie w Toxicu (Tak bardzo zajebisty sklep! ;-;) cudną koszulkę.  Popierdalam jutro w niej na Felicon.
Będę taka piękna, borze.

Wraca to co było rok temu. Ale jest dobrze, lepiej.
Miej okazję pojechać do Krakowa na trzy dni, jedź na jeden. Ot, z wyboru.
Tęsknię za ogarniętymi osobami ze światka fandomowego.
Ale tęsknię też za chłopcami, Tatsu, Wrath...
Cholera, mam dylemat.

Czuję się swobodnie, bardzo swobodnie.
Chociaż nie podjęłam jeszcze ostatecznej decyzji, ale nic to.
Tam jest lepiej <3

Wiecie, że lidlowe rogale mają brzoskwiniowy posmak?
- Wiesz, że ich to nie obchodzi?
- Co ty tam wiesz. Wpierdalasz szare komórki. Nigdy nie miałeś rogala w swym wnętrzu, mózgu.
- Jak to brzmi.

Dotarły dziś do mnie dziwne wieści. Oda do hejtera? Gdyby nie miejsce, w którym teraz się udzielam, to pewnie bym się przejęła. Ma odpowiedź na ten burdel brzmi:
- Ojej, to przykre.
Jak dobrze, że nikt niechciany nie ma dostępu do mojej ostoi. <3

Życie, muzyka, moi chłopcy, życie, kochane przyjaciółki, muzyka, życie.
Kocham to.

I dostałam dziś wypłatę, ololo.
Kocham życie, ponad życie.
Jest ładnie, stabilnie, żyć się chce.
I grać.
Dziękuję <3




"Spadam
Chroni mnie wiara
Niech będzie chwała bogu
A w mojej duszy spokój"

czwartek, 4 października 2012

Jestem człowiekiem, nie nadczłowiekiem.

No i minął znienawidzony wrzesień.
Minął zapierdol.
Minął występ.

Aghhhh, powinnam ułożyć swój rudy łeb na poduszce i w końcu odpocząć.  Ale chuj, mój kot ma gorączkę.
Borze, czemu to musiał być on,  a nie ja? Mnie by się to bardziej przydało. W końcu jutro geografia. I biologia. Tyle śmierci.

Ogółem jest okej. Może nic niezwykłego póki co się nie dzieje.
Trwają przygotowania.
Aczkolwiek jest wyjątkowo lajtowo.

Zapuszczamy włosy, zapuszczamy.
Ogółem głowę mam ujebaną przez połowę na dwa kolory.
Taka Liliana? Taka Liliana! :'D
Tylko zapuścić włosy ;_;

- Heeeej! Metylochloooorki!
Etan.
Metan.
Propan.
OPPA WODÓR STAJL!

A ogólnie to występ się udał. Ze śpiewem ponoć poradziłam sobie ideanalnie.
Cześć, zmaltretowana gitaro. Kocham Cię.
A już w tym miesiącu jadę odebrać Ethana! <3
Teraz tylko ćwiczyć śpiew. Olololo.

Ogólnie to tęsknię za chłopakami. Szarpię struny gitary, odkładam kolejną puszkę energetyka, popadam w zadumę. I borze zielony, tak bardzo tęsknię.
Chyba mi tego właśnie brakowało.
I za Wrathcią mi tęskno. I Tatsu. Trzeba się w końcu zgadać.
Stryjenka daje radę!

Nie jestem w stanie napisać nic co miałoby ład i skład. Jestem zbyt zmęczona.
Burzo, wypierdalaj. Matematyko, wypierdalaj.
A i tak się nie zmienię. Będę sobą na złość tobie. Nigdy nie będziesz tak zajebistą Lilianą, która wykonuje solówki na toście, bijaaaacz!

Jutro zaledwie cztery lekcje, i do pracy.
Tak. Zaproponowano mi pracę w ośrodku.
W końcu będę miała pieniądze na elegancją kostkę dla Ethana.
Etan.
Metan.
Propan.
Dupan.
Czyli ja i moje niskie poczucie humoru. 
Shirooo, przez Ciebie "Hero" cały czas chodzi mi po głowie.
Chodzi, krąży, stepuje...
STEPUJĄCE TOGETARO.
Takie  jedno słowo ode mnie.
Ludzie, ogarniajcie. 
Przepona mnie już boli ze śmiechu. Nie chcę żeby pękła.
Będzie mi potrzebna do śpiewu.
W duecie. 



"Mamy wolność słowa
i wolność bycia sobą
Mamy prawo wyboru
i prawo bycia idiotą"