niedziela, 14 października 2012

Naturalny nawóz Togetaro.

Dobra, ujmę to tak. 
Mam obecnie trzy dni wolnego, mam zajebistych ludzi wokół i mam majonez na półce. 
Wiecie, że majonez można dodać do wszystkiego? Pewnie nie wiecie.

- Nie zrobisz tego.
- Zrobię.
-...
-... >D
-... NIE.
- YES, LILKA, YES.
Tak. TAK. Założyć sobie konto Elisabeth. OCZYWIŚCIE, RIN. OSIEM. CZTERDZIEŚCI. I żarty o Pokemonach, OKEJ.

Cries wraz z Rinem. Czemu Judal jest narysowany. Mądre to? Te mięśnie brzucha. Te kocie ruchy. Asacsafwq.

- Y U CRUEL TO OUR KOKOROS.
Czyli po czym poznać pieprzonego mangowca. Tak, Rin. Taaaaaak. Tam są twoje leki, wariacie.

- Dobra, Lilka. Ale to nie on wysyłał Ci półnagiego faceta, który śpiewa i ma wiadro na swoich klejnotach.
- Ale on założył sobie konto Elisabeth, mózgu.
-... Okej. Miałaś dobry powód.

I ostatecznie umiem rysować portrety. Aż sama się zachwyciłam. Pan od malarstwa się zachwycił. Pan Kasza się zachwycił.
Chyba utrzymam się w tej szkole i to mocno. Nie zlecę z hukiem na tyłek, jak to już zrobiła połowa.
HAHA. TROLOLO. NOPE.

Graj na pianinie i śpiewaj. Niech wejdzie Łotwa z pomidorówką.
No dobra, wy pomyślicie, że to niby nic. Ale wiecie jakie to peszące? Nope.

- Idąc w głąb lasu możemy natknąć się na kupę trenerów.
- HAHAHAHAAHAHAHAHAH, LOL. 
Innymi słowy, moje poczucie humoru sięga zenitu.

Agh. Nie ma to jak mieć wolne i wstawać o siódmej. I tylko po to, żeby obudzić pewnego blondyna.
Ale Jezu słodki, jakie to kochane usłyszeć mruczenie zaspanego męża do słuchawki. ;-;
- Wstawaaaaj. Mężu. Żonka proooosi.
- Mhhhh. Mmmm. Mhhhh. Niee-eee.
- WSTAWAJ DO CHOLERY JASNEJ.
Czyli subtelna pobudka level Lilianne. Dzień dobry.

Dobra. Na nic ambitniejszego się dzisiaj nie wysilę.
A w lutym jadę wyrywać rockowe dupy, trololo. Cześć, obozie. O tobie mówię.


Dzień dzisiejszy był zajebisty dzięki kilku osobom, którym wypadałoby podziękować.
Mężu, za to że po prostu jesteś. Cześć, tak bardzo drażnienie Ciebie i twojego kolczyka w wardze o:
Ryu, za wspólne śpiewanie i popierniczanie na gitarze niczem na Togetaro, które je kaszankę widelczykiem. Męski i żeński wokal jednak jest dobry, szczególnie w naszym zestawieniu, o.
Rin, za absurd, fazy, stalking przez cały dzień i *God why* za Elisabeth. Jesteś wariatem.
Chaos, za czerń, za zajebistą sobotę i w ogóle za to, że się stęskniliśmy.
Wydra, moja nie-stryjenko, za narzekanie na matematykę lovelovelove.
Velvet, za korki z biologii i rozkminianie, że jestem Teru, a ty Kurosakim, omomo.
Jezu, więcej was matka nie miała? Takie podziękowania są wstydliwe, a nawet do połowy nie doszłam.
Dzięki wielkie D:

Jedno słowo.
Wiele znaczeń.
Togetaro.
Togetaro.
Takie właśnie jest. 

"So when you're feelin' crazy
and things fall apart:
listen to your head, remember who you are.
You're the one. You're the unbreakable heart."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz